Jako źródło kultowego zwrotu, "Houston, mieliśmy problem", misja Apollo 13 przeszła z zamierzonego lądowania na Księżycu na ściśle odwróconą katastrofę, gdy jeden ze zbiorników z tlenem eksplodował jako prom był w drodze na księżyc. Wydarzenie miało miejsce 14 kwietnia 1970 r., trzy dni po uruchomieniu promu. Po eksplozji załoga wahadłowca, składająca się z komendanta Jima Lovella, Jacka Swigerta i Freda Haise'a, pracowała z misją kontroli NASA w Houston w Teksasie, aby skutecznie wrócić na ziemię bez większych obrażeń.
Cała załoga wróciła na ziemię 17 kwietnia 1970 roku, lądując na Oceanie Spokojnym. Mimo że wrócili bezpiecznie, misja Apollo 13 była ostatnim lotem członka załogi.
Po zakończeniu misji NASA powołała oficjalną komisję odwoławczą, aby ustalić, co poszło nie tak. Tablica przeglądowa wykazała, że eksplozję spowodowała iskra, która powstała w wyniku zwarcia elektrycznego, co było wynikiem uszkodzenia izolacji przewodów. Zwarcie nastąpiło, gdy Swigert, zgodnie z instrukcją NASA, włączył przełącznik, aby włączyć wentylatory mieszające tlen. Mniej więcej w półtorej minuty wszyscy trzej astronauci donieśli o głośnym hałasie, który początkowo przypisywali strajkowi meteorytów.