Naukowcy planetarni w Stanach Zjednoczonych wierzą, że gigantyczne bryły diamentu mogą unosić się w płynnych atmosferach wodoru i helu Saturna i Jowisza, i że na pewnych wysokościach bryły topią się i deszcz lśnią płynnym diamentem na planety.
Stworzenie diamentowego deszczu zaczyna się w burzach nad górną atmosferą, gdzie Prince był znany z występów (tylko żartuje). Burze błyskawic zamieniają metan z Saturna w sadzę węglową, która następnie opada 180000 mil w kierunku jądra planety. W trakcie tej jesieni sadza jest poddawana ogromnym naciskom i ulega wielokrotnym zmianom, co powoduje deszcz diamentowy. 1000 mil do jesieni, sadza zamienia się w grafit. Następnie na 3500 milach grafit zostaje zmiażdżony na diamenty. Pod koniec upadku ekstremalna temperatura i ciśnienie spowodowały stopienie diamentów w ciekły deszcz.
Naukowcy od 30 lat wiedzą, że diamenty mogą istnieć w zimnych rdzeniach Urana i Neptuna, ale uważano, że Jowisz i Saturn są zbyt gorące, by mieć warunki odpowiednie do wytrącania stałych diamentów. Jednak diamenty pływające w pobliżu Saturna i rdzenie Jowisza mogą być tak duże, jak góry lodowe, według urzędników z California Specialty Engineering w Pasadenie w Kalifornii.
Na Ziemi diamenty tworzą się naturalnie z węgla pochowanego w odległości około 100 mil pod ziemią. Węgiel następnie ogrzewa się do około 2000 stopni Celsjusza i kruszy pod ciśnieniem około 725 000 funtów na cal kwadratowy. Następnie musi szybko się ochłodzić, co często ma miejsce, gdy jest przenoszona na powierzchnię Ziemi przez lawę.